Obserwatorzy

niedziela, 29 października 2017

Palmiarnia w Lubiechowie

Za oknem deszcz i zimno a ja postanowiłam wrócić wspomnieniami do mojego pobytu w przepięknym miejscu. Zwiedzanie Palmiarni w Lubiechowie zawsze było moim marzeniem. Palmiarnia powstała jako wyraz miłości księcia Jana Henryka XV z rodu Hochbergów do żony księżnej Daisy. Książe miał gest, podarował swojej ukochanej największy na świecie "bukiet kwiatów". W Palmiarni można zobaczyć ponad 250 garunków egzotycznych roślin pochodzących z różnych stref klimatycznych i kontynentów, w tym z Azji, Afryki, Ameryki Środkowej oraz obszaru basenu Morza Śródziemnego.
Zrobiłam bardzo dużo zdjęć ale dzisiaj skupię się na roślinach kwitnących, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Na trzech pierwszych zdjęciach pokazuję okazały budynek główny palmiarni i jego najbliższe otoczenie w wiosennych majowych aranżacjach...


Po wejściu do palmiarni zobaczyłam małe oczko wodne obsadzone palmami, jukami, paprociami, pnączami oraz kwitnącymi różnokolorowymi guzmaniami...
W pawilonie z pnączami oczarowała mnie intensywie kwitnąca bugenwilla gładka....
Zatrzymałam się przy pięknej zwisającej roślinie, były wątpliwości co to właściwe jest...a to jest grudnik...
Wśród wielu odmian fuksji ta zrobiła na mnie największe wrażenie..
Kolejna zachwycajaca piękność - jakobinia różowawa...
Gdy zwiedzałam palmiarnię właśnie kończył kwitnienie kalistemon czyli kuflik...
Zachwyciłam się strelicją królewską i na kolejnym zdjęciu - nerterą...
Na dłużej zatrzymałam się przy absolutnej piękności o nazwie - zaślaz mieszańcowy...
W pawilonie z cytrusami podziwiałam owocujące drzewka cytryny i mandarynki...
Tak właśnie kwitnie drzewko mandarynki...
Z ogromnym sentymentem wspominam kompozycje ze ścianą z tufu wulkanicznego obsadzoną bogatą roślinnością oraz mini kaskadami wodnymi....
W pawilonie ze ścianą z tufu udostępniono dla zwiedzajacych kilka uroczych miejsc z ławeczkami....
W kolejnym pawilonie zobaczyłam kompozycje skalne z przeróżnymi sukulentami...
Palmiarnia w Lubiechowie zrobiła na mnie tak mnie zachwyciła że podczas pobytu na Dolnym Śląsku odwiedziłam ją po raz drugi. Podczas drugiej wizyty w palmiarni zobaczyłam kolekcję bonsai, obfotografowałam też zwierzaki mieszkajace w plamiarni ale o tym napiszę już w kolejnym poście...
Dziękuję za wszystkie kometarze i zapraszam do udostępniania zdjęć na blogach:

niedziela, 15 października 2017

Trzy nowe ptaki w ogrodzie

Dwa tygodnie temu wypatrzyłam w swoim ogrodzie trzy nowe ptaki. Pierwszy to dzięcioł zielony. Moim marzeniem było zobaczyć tego dzięcioła na żywo. Dzięcioł zielony odwiedził mój ogród w godzinach porannych. Widziałam jak na śniadanie konsumował robaki wydziobywane w trawie...Mam nadzieję że mój piękny gość powtórzy wizytę bo robaków u mnie nie brakuje...
Kolejny nowy ptak to szczygieł. Wcześniej widywałam szczygiełki tylko z oddali. Tym razem ten piękny ptak zbliżył się do mojego domu na tyle aby udało się kliknąć kilka fotek. Po któtkiej sesji zdjęciowej szczygieł przeniósł sie w okolice oczka wodnego...
Trzeci nowy ptak odwiedzający mój ogród to malutki piecuszek. Trudno było wypatrzyć piecuszka bo jest naprawdę malutki i jednocześnie nieufny, zwinny i szybki. Zobaczyłam piecuszka gdy przysiadł na krzewie budleji i tuji. Myślę że piecuszek zrobił sobie przystanek w moim ogrodzie przed odlotem w ciepłe kraje...
Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do udostępniania zdjęć na blogach:
Saturday's Critters
Id Rather Be Birding
Green weekend
My Sunday photo
Wordless Tuesday
Our World Tuesday

niedziela, 1 października 2017

Wróbelek na wolności

Kilka tygodni temu pokazałam wróbelka, który wypadł z gniazda i którego udało się uratować. Dzisiaj chcę pokazać jak wróbelek wrócił do swojej ptasiej rodziny. Bardzo zżyliśmy się z wróbelkiem i on też polubił swoją ludzką rodzinę. Niuniuś, bo tak został nazwany, spędził z nami prawie 4 tygodnie. Niuniuś nauczył się reagować na swoje imię, przywoływany trzepotał skrzydełkami i przyfruwał siadając na rękę lub ramię. Rozstanie z Niuniusiem było ogromnym stresem z powodu licznych obaw, czy da sobie radę wolności, czy ptasia rodzina przyjmnie go z powrotem...Nadszedł ten dzień gdy po raz pierwszy wystawiłam Niuniusia z klatką na dwór. Myśłałam że Niuniuś odfrunie i więcej go nie zobaczymy...nie obyło się bez łez...Tymczasem, przez pierwsze dwa dni Niuniuś siedział na klatce i nie był zainteresowany opuszczaniem swojej ludzkiej rodziny....
Wróbelek przenoszony na gałęzie drzew wracał na klatkę...
Klatka była jego domem, tutaj czuł się bezpiecznie i robił sobie drzemki...
Po dwóch dniach Niuniuś odważył się zwiedzić okolicę domu a wieczorem jak zwykle wracał na klatkę. Nie muszę chyba pisać że Niuniuś był przez cały ten czas pilnowany aby nie stało się nic złego....
Postanowiłam wysypać trochę ziarna aby zwabić inne ptaki. Po jakimś czasie pojawiła się ptasia rodzina wróbelka. Niuniuś był wyraźnie ożywiony. Ptaki zaćwierkały do siebie, Niuniuś podreptał za nimi...
Tak właśnie Niunuś dołączył do swojej ptasiej rodziny i wrócił na wolność...
W ostatni weekend sierpnia Niuniuś tylko na chwilę wrócił ale już nie został na nocleg. Czasami pokazuje się w okolicy domu. Poznajemy Niuniusia po szarym puchu na placach...
Kilka dni temu Niuniuś na chwilę wrócił i pokazał że u niego wszystko w porządku....
Historia uratowanego wróbelka zakończyła się szczęśliwie :)

Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do udostępniania zdjęć na blogach: